Kawa
Zakładając bloga miałam kilka pomysłów na to o czym chcę dla Was pisać. Wiem jakie tematy są ważne, ale w internecie jest całe mnóstwo sprzecznych informacji. Dlatego chciałabym pomóc Wam zrobić „porządek” w tematach szeroko pojętego żywienia. Przyszedł czas napisania pierwszego artykułu i … PUSTKA! Nie wiem od czego zacząć! I tak któregoś dnia pomysł sam dosłownie wpadł mi do głowy. Przecież to takie logiczne, żeby zacząć od czegoś przyjemnego, od czegoś, co naprawdę uwielbiam! Dlatego pierwszy wpis na moim blogu będzie o kawie!
Nie wiem już od kogo usłyszałam stwierdzenie, brzmiące mniej więcej tak: „Nie po to Bóg stworzył kawę czarną i gorzką, żeby ją teraz człowiek bielił i słodził.” Od wtedy to takie moje „kawowe motto”, ale oczywiście ilu kawoszy, tyle upodobań.
Kawa pochodzi z centralnej i wschodniej Afryki, dokładnie z regionu Kaffa (południowo- zachodnia Etiopia). Człowiek zaczął ją uprawiać między V a VI wiekiem. Na początku nie robiono z niej naparów, rozdrobnione lub uprażone ziarnka kawy po prostu żuto. Do Europy kawa trafiła dopiero w XVI wieku, jako pierwsi zetknęli się z nią Wenecjanie i to oni zajęli się jej sprowadzaniem. Ale nie o historii kawy chcę się dla Was dziś rozpisywać.
Kawa wzbudza liczne kontrowersje, ma tyle samo swoich zwolenników co i przeciwników. Choć od wieków jest obiektem badań wielu naukowców, wciąż stanowi dla nich wielkie wyzwanie. Nie ma jednoznacznych dowodów, czy picie kawy jest ewidentnie dobroczynne czy szkodliwe w swoich skutkach.
Rozpatrzmy zatem najczęściej powtarzane opinie o tym naparze!
Odwodnienie. Utrata magnezu i wapnia.
Prawdą jest, że kofeina wykazuje lekkie właściwości diuretyczne. Są one jednak zauważalne dopiero przy wysokiej podaży kofeiny: powyżej 500 mg. Taka dawka zawarta jest w ok. 5 – 6 filiżankach kawy. Podobnie rzecz się ma w przypadku magnezu i wapnia. To nie jest tak, że pijąc kubek czy dwa kawy sprawiamy, że mikroelementy z nas w zaczarowany sposób znikają! Mogą być co najwyżej wypłukiwane z naszego organizmu. I tutaj wracamy do początku- jeśli nie przesadzimy z ilością wypijanej kawy, nie zwiększy się wydalanie moczu, czyli nie pozbędziemy się nadmiernych ilości magnezu i wapnia. Aby „antymagnezowe” działanie kawy było zauważalne, musielibyśmy regularnie, przez dłuższy czas spożywać wysokie dawki kofeiny.
Podsumowując, zanim sięgniesz po magnez w postaci suplementów, zastanów się czy na pewno jest Ci on potrzebny. Przy umiarkowanym spożyciu kawy wystarczy magnez dostarczany z pożywieniem (wody wysokomineralizowane, produkty zbożowe, nasiona roślin strączkowych, warzywa liściaste, kakao).
Uzależnienie.
W tym wypadku opinie naukowców są dość spójne. Owszem, do kawy można się przyzwyczaić, niejako „uodpornić” organizm na jej działanie, ale nie jest to uzależnienie w pełnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Dlatego, że jej oddziaływanie na nasz układ nerwowy jest inne, niż znanych substancji uzależniających. Pijąc kawę regularnie, zmniejszamy jej zdolność oddziaływania na nasz centralny układ nerwowy. Można to nazwać przyzwyczajeniem, ale nie uzależnieniem. Nie wpływa przecież ono na nasze funkcjonowanie społeczne, emocjonalne czy finansowe. W literaturze można jednak znaleźć objawy odstawienne i są to: bóle głowy, rozdrażnienie, problemy z koncentracją. Rozpoczynają się one około 12 godzin od momentu odstawienia kofeiny i mogą trwać maksymalnie do dwóch tygodni. Jako „kawoszka”, tak się tylko zastanawiam… po co odstawiać kawę?! 😉
Pobudzenie.
Kawa pomaga nam się skoncentrować, zwiększa nasze zdolności psychosomatyczne i poznawcze, ułatwia zapamiętywanie. Dzięki kawie łatwiej jest zachować przytomność umysłu. Nie powoduje ona, że „działamy szybciej”, tylko „działamy dłużej”.
Działanie prozdrowotne.
Kawa to oczywiście nie tylko kofeina. Innymi składnikami nadającymi jej smak i aromat są polifenole. Przypisuje się im działania takie jak: hamowanie powstawania blaszki miażdżycowej, działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne, zdolność wiązania metali ciężkich z pożywienia.
Polifenolom zawartym w kawie przypisuje się również działanie antynowotworowe. Daleko jednak do stwierdzenia, że kawa uchroni nas przed zachorowaniem na raka. Zawiera ona także akrylamid, który z kolei uznawany jest za substancję potencjalnie kancerogenną.
Przeglądając wyniki badań naukowców można napotkać stwierdzenia, że spożycie kawy obniża ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. oraz schorzeń kardiologicznych. Badania z ostatnich lat, u osób regularnie pijących napoje zawierające kofeinę, wskazują na możliwość zmniejszenia ryzyka wystąpienia choroby Parkinsona. Udowodniono, że kawa zwiększa przepływ krwi, przez co pozytywnie wpływa na ukrwienie całego organizmu.
Garbniki – to kolejne substancje zawarte w kawie. Mają one zdolność do przeciwdziałania procesom powodującym próchnicę.
Wspomaganie odchudzania.
Istnieją badania wskazujące, że kofeina powoduje przyspieszenie spalania tłuszczy. Przypuszcza się więc, że umiarkowane picie kawy (ok. 3 filiżanek dziennie) może wspomagać proces redukcji.
Kawa nie dla wszystkich łaskawa.
Kobiety w ciąży i karmiące nie powinny spożywać więcej, niż max. jednej filiżanki kawy dziennie. W przypadku antybiotykoterapii zaleca się wykluczenie kawy z diety. Podczas przyjmowania innych leków – zgodnie z zaleceniami na ulotce. Kategorycznie kawy powinny wystrzegać się osoby z chorobami nerek.
Kofeina jest bardzo szybko i niemal w całości wchłaniana z przewodu pokarmowego do układu krążenia. Maksymalne stężenie w układzie krążenia uzyskuje po godzinie, dlatego warto wypić filiżankę kawy godzinkę przed rozpoczęciem pracy, a nie dopiero siadając do biurka. Podwyższone stężenie kofeiny w organizmie utrzymuje się przez około 4 godziny. Czyli zanim zaparzysz sobie kolejną kawę, pomyśl o której skończyłeś pić poprzednią! Wiesz, że organizm kobiety pozbywa się kofeiny szybciej, niż organizm mężczyzny?
Podsumowując: z kawą, jak ze wszystkim – najważniejszy jest i zdrowy rozsądek. Umiarkowane spożycie kawy jest w pełni bezpieczne i nie stanowi żadnego zagrożenia dla naszego zdrowia. Zachowując rozwagę w piciu kawy, kawusi, kawusieńki, cieszmy się nie tylko jej smakiem i aromatem, ale też właściwościami prozdrowotnymi.
Dietetyk Ewelina Gałęziowska